B. Makowska: Długofalowe inwestowanie w bezpieczeństwo, zdrowie i dobrostan pracowników przynosi wymierne efekty biznesowe
Jak kobiety radzą sobie w branży BHP i ppoż. i co do niej wnoszą?
Kobiety radzą sobie świetnie i bardzo cieszą mnie obserwacje, że pojawia się nas coraz więcej na stanowiskach kierowniczych; konferencjach; panelach; wystąpieniach. Różnice między płciami istnieją, choć są coraz bardziej zatarte i subtelne. Nie ma co temu zaprzeczać, tylko właśnie wykorzystywać tę różnorodność, a wręcz ją kreować. Badania potwierdzają przecież zarówno większą skuteczność zróżnicowanych zespołów, jak i tych pod przewodnictwem kobiet.
Minouche Shafik powiedziała: „W przeszłości praca opierała się na sile mięśni, teraz opiera się na sile umysłu, ale w przyszłości będzie w niej chodzić o serce”. Myślę, że to jest rzeczywiście kierunek przyszłości i już te trendy widać. Jednak empatię (w dużym uproszczeniu!) kobiety mają lepiej rozwiniętą. Badania pokazują też, że nie jest dana raz na zawsze, więc przy zdefiniowaniu chęci można nad nią popracować.
Sam obszar BHP i ppoż. obecnie jest bardzo różnorodny. Kiedyś wiązał się głównie z postępowaniami powypadkowymi, szkoleniami, środkami ochrony indywidualnej i część organizacji jeszcze tam tkwi. Jednak ewolucja obszaru zdrowia i bezpieczeństwa pracy trwa nieustannie od czasu rewolucji przemysłowej. Wtedy zaczęło się mówić o BHP w kontekście utraty życia, kończyn czy wzroku. Teraz mówimy o dolegliwościach mięśniowo-szkieletowych, wypaleniu czy depresji. To nie znaczy, że tamtych zagrożeń już nie ma, ale istnieje wiele środków zaradczych – automatyzacja, digitalizacja, nowe technologie, VR, AI. Ciężar ryzyka przenosi się i rozrasta w innych nieco obszarach. Dzięki temu mamy mnóstwo możliwości rozwoju w interesującej nas dziedzinie. To nie znaczy, że panowie interesują się technologią, a panie tzw. umiejętnościami miękkimi. Jednak każdy ma wybór, może pójść w stronę, która ją/jego najbardziej fascynuje.
Warto jednocześnie pamiętać, że kobiety swoją energią równoważą często wciąż jeszcze zdominowane przez mężczyzn obszary produkcji czy budownictwa. Jednak nie chodzi mi o „bycie ozdobą” czy „łagodzenie obyczajów”. Na pewno wciąż musimy się mierzyć ze stereotypami, nierównym traktowaniem, wręcz seksizmem. Warto mieć tego świadomość, ponieważ tyle wywalczymy, na ile się nie będziemy godzić. Niestety wciąż zdarza mi się obserwować kobiety, które po niewybrednym żarcie chichoczą, zamiast dać do zrozumienia, że był nie na miejscu. Później w kuchni komentują, ale otwarcie nie wskazują nieprawidłowości. Część kobiet świadomie to toleruje, ponieważ sama tkwi w tych schematach, a część po prostu nie zwraca na to uwagi.
Jakie cechy charakteru powinny posiadać kobiety pracujące w takim zawodzie?
Myślę, że to zależy od roli, nie od płci. Jestem też zwolenniczką zatrudniania w różnych obszarach, również w BHP, ze względu na postawę i kompetencje, a nie zawsze wyłącznie uprawnienia BHP. Jeśli mamy liczny zespół, warto zastanowić się nad tym, czego tak naprawdę potrzebujemy. Czy raczej analizy danych; psychologicznego podejścia; trenerskich umiejętności, czy właśnie twardej wiedzy z zakresu bezpieczeństwa technicznego; systemów zarządzania; prac na wysokości, i pod tym kątem kształtować zespoły.
Jeśli chodzi o cechy charakteru, to myślę, że kluczem w tej pracy jest wcześniej wspomniana empatia i otwartość na zmiany. Dodatkowo na pewno asertywność, ale ta prawdziwa, bazująca na poczuciu własnej wartości, zdrowej pewności siebie. Nie w ujęciu ogólnym i przede wszystkim nietrafionym – jako tylko tzw. „umiejętność mówienia nie”. Kobiety często mają tendencję do wpadania ze stanu uległości w stan agresji, zamiast właśnie zbalansowanej asertywności. Asertywności bazującej na jednakowej wartości i ważności rozmówcy „ja OK – ty OK”.
Jakie rady dałaby Pani kobietom pracującym w branży BHP i ppoż.?
Być sobą! To, że pracujemy w tzw. męskim środowisku, nie znaczy, że mamy wyłącznie „nosić spodnie”. Pięknie się różnimy i na tym warto budować, wykorzystując swoje mocne strony, zamiast starać się uzupełniać tzw. słabsze punkty. Nie ma „słabszych”, są inne talenty i kompetencje.
Polecam również mieć plan, patrzeć długoterminowo. Zastanowić się i świadomie decydować, dokąd zmierzam, jaką cenę jestem w stanie zapłacić za podjęte decyzje. Nie chodzi tylko o finanse, ale przede wszystkim o najcenniejszy zasób dzisiejszego świata, jakim jest czas. Każda i każdy z nas ma inną sytuację rodzinną, wymagania, talenty, doświadczenia, plany, marzenia… Nie warto wciąż patrzeć na innych, owszem – inspirować się, ale nie kopiować.
Ostatnia kwestia to wspierać się nawzajem, nie konkurować, tylko współpracować. Tak wśród kobiet, jak i z mężczyznami. Równouprawnienie czy feminizm w swoim założeniu to kwestia równych możliwości, niekoniecznie robienia tego samego i w taki sam sposób. To błędne rozumienie i krzywdzące „obie strony”, choć staram się unikać „stron”, bo to przecież nie konflikt!