Wystąpienie, nakaz i decyzja zmieniająca kontrakt na etat, czyli sposoby na wzmocnienie skuteczności inspektorów pracy
Marcin Stanecki: Może mocno, ale mam wrażenie, że te słowa były bardzo prawdziwe i trudno się z nimi nie zgodzić. Panie Łukaszu, jak pan to widzi jako osoba pracująca w terenie?
Łukasz Sztych: Jestem jak najbardziej za tym, żeby coś z tym wreszcie zrobić. Jeżeli inspektor pracy miałby możliwość wydawania decyzji administracyjnej w przedmiocie przekształcenia umowy o pracę, to postawiłbym dwa warunki.
Po pierwsze, artykuł 22 Kodeksu pracy musiałby być w pewien sposób zmodyfikowany, tak, aby bardziej klarowne były te przesłanki, kiedy inspektor pracy może jednoznacznie stwierdzić, że stosunek pracy ma miejsce. Po drugie, chodzi o to, żeby nie wykształcić przekonania, że inspektorzy będą kwestionować wszystkie umowy cywilnoprawne, umowy zlecenia czy umowy o dzieło. Jest wola stron i prawo przekształcania umów powinno być ograniczone wyłącznie do jaskrawych przypadków, kiedy naprawdę warunki sugerujące umowę o pracę są spełnione łącznie. No i trzecia rzecz, która wynika z pewnej obawy, a ta wynika ze specyfiki naszego urzędu. Są inspektorzy pracy z wykształceniem prawniczym, którzy są kierunkowani na kontrolowanie sfery prawnej ochrony pracy, ale są też koledzy inżynierowie… Nie może być tak, że inżynier zostanie zobligowany do jednoznacznego rozstrzygania kwestii prawnych.
Michał Wyszkowski: Myślę, że tu znowu istotna jest ta łatwość operacyjna. Zwróciłbym uwagę na dualizm orzekania w postępowaniu cywilnym i w postępowaniu administracyjnym. Mamy jego skutki trochę widoczne w przypadku nakazów wypłaty, gdzie wyroki sądów pracy niekoniecznie pokrywają się z treścią decyzji inspektorów pracy. Decyzja musi oczywiście ustąpić pierwszeństwa prawomocnemu orzeczeniu sądu.
Myślę, że jeżeli to postępowanie miałoby być skuteczne i efektywne, musiałoby być powiązane z postępowaniem cywilnym. Czy byłaby to decyzja czy inny środek prawny, musiałby inicjować możliwość postępowania przed sądem pracy, który weryfikowałby ewentualne stanowisko inspektora i w tym zakresie bez żadnych wątpliwości rozstrzygał o tym, czy dany stosunek ma charakter stosunku pracy, czy też go nie ma.
Marcin Stanecki: Dziękuję państwu. Konkludując, wszyscy się zgadzamy, że trzeba coś zrobić z nadużywaniem umów cywilnoprawnych. Ja często spotykam się z sytuacją, że po konferencjach ludzie podchodzą i opowiadają, że oni albo ich znajomi pracują na podstawie umów cywilnoprawnych. Pytają, czy mogą, korzystając z mojej obecności, załatwić, żeby inspektor poszedł i problem załatwił. To są trudne prośby, bo my nie mamy możliwości władczych. A bardzo chciałbym, żebyśmy jako inspektorzy mogli reagować na tę patologię.
Wydaje się, że najprostsze byłyby te decyzje, o których rozmawialiśmy, tym bardziej że wdrożenie dyrektywy platformowej wymusi na naszym ustawodawcy konieczność podjęcia jakichś działań w tym zakresie. Zgadzam się, że nawet jeżeli mielibyśmy możliwość wydawania decyzji, to bez zmiany definicji stosunku pracy nic się nie zmieni.
Musi nastąpić kompleksowa reforma, a nie tylko wyposażenie inspektorów w nowe narzędzia.
Oczywiście tutaj uspokajam, że gdybyśmy dostali te narzędzia, to inżynierowie, czyli osoby odpowiadające za bezpieczeństwo i higienę pracy, nie byliby w to angażowani. Jako inspekcja trochę odwróciliśmy się od bezpieczeństwa i higieny pracy, bo skupiamy się na skargach, a w nich dominują czas pracy i wynagrodzenia. Państwowa Inspekcja Pracy zdecydowanie musi kontynuować działania z zakresu bhp, więc do tych nowych zadań przerzucilibyśmy część prawników. I to też nie wszystkich, bo pamiętajmy, że kształcimy inspektorów pod kątem procedury administracyjnej i ewentualnego postępowania sądowo-administracyjnego. Nie jesteśmy pełnomocnikami procesowymi jak radcowie prawni czy adwokaci.
Też chodziłem do sądu, ale bez aplikacji nie umiałem się w nim poruszać. Przeciwstawienie inspektora pracy profesjonalnemu pełnomocnikowi, który za przeproszeniem zęby zjadł na procedurze, stawia inspektora od razu w gorszej sytuacji. Reprezentując pracownika, dla którego walczę o przekształcenie umowy, zdecydowanie nadużywam jego zaufania, bo istnieje duża szansa, że przegram proces z tego powodu, że nie umiem skonstruować wniosków dowodowych, nie umiem odpowiednio skonstruować mowy końcowej, nie umiem zadać odpowiednich pytań świadkowi. Trudno nam konkurować z profesjonalnym pełnomocnikiem. Dlatego wyobrażam sobie, że gdybyśmy otrzymali te uprawnienia, to powstałaby wyspecjalizowana grupa, która odpowiadałaby już tylko za sprawy sądowe.
Ale też bardzo mi się podoba koncepcja pani doktor. Może rzeczywiście dobrym rozwiązaniem byłoby postępowanie nakazowe.
To jest dopiero początek dyskusji na ten temat. Myślę, że dyskusja będzie bardzo gorąca, bo czeka nas wdrożenie dyrektywy platformowej.
Czekamy też na stanowisko Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, czekamy na wynik dialogu autonomicznego. Już teraz mogę powiedzieć, bo jeżdżę na konferencje i spotkania z pracodawcami, że praktycznie wszyscy są jednomyślni. I stanowczo protestują przeciwko decyzjom. Uważają, że jest to za daleko idące uprawnienie dla inspektorów.
Ja jestem zwolennikiem swobody zawierania umów, ale ta wolność doznaje też ograniczeń. Mamy wady oświadczeń woli, nie każde oświadczenie woli osoby, która pracuje na podstawie umowy zlecenia, jest wydane w warunkach pełnej swobody. A dochodzi jeszcze brak świadomości, w szczególności wśród osób młodych, niedoświadczonych. Gdybyśmy zaprosili grupę osiemnastolatków, to jestem pewny, że 90 procent z nich nie umiałoby wskazać różnic między umową zlecenia a umową o pracę. Bo tego nie uczą w szkole. Żaden program nauczania nie przewiduje zagadnień z prawa pracy!
Cóż, na tym dzisiaj kończymy. Bardzo państwu serdecznie dziękuję za przyjęcie zaproszenia do dyskusji i za wiele cennych uwag.
Źródło: Państwowa Inspekcja Pracy
Może Cię także zainteresować: Grzech zaniechania — nie tylko karne konsekwencje