Wejście mechanika pod przyczepę samochodu przyczyną wypadku

Nietypowy wypadek, który nastąpił na placu manewrowym, powinien stanowić przestrogę. Przede wszystkim dla tych, którzy bagatelizują niektóre czynności zawodowe, błędnie sądząc, że nie są obarczone żadnym zagrożeniem. Przykład pokazuje, że nawet pozornie proste czynności wymagają bowiem zachowania ostrożności.

Do wypadku doszło na placu manewrowym firmy X. Plac zakładu ma nawierzchnię równą, utwardzoną, wykonaną z nakładki bitumicznej. W dniu wypadku Jan Kowalski. Pracownik (kierowca) firmy X, prowadzącej działalność w zakresie transportu, zgłosił właścicielowi konieczność wymiany amortyzatora, a także napinaczy hamulców w przyczepie, którą miał transportować drewno do kontrahenta. Właściciel polecił Janowi Kowalskiemu zamówić te części w pobliskim warsztacie samochodowym Y. Jego właścicielem, a zarazem mechanikiem, był Jan Nowak, świadczący usługi na rzecz firmy X, tj. dokonujący bieżących napraw pojazdów. Firma Jana Nowaka mieściła się po przeciwnej stronie drogi tj. ok. 50 m od biura firmy X.

Jan Kowalski po załadowaniu przyczepy wyjechał samochodem ciężarowym na plac manewrowy znajdujący się na terenie firmy X. Zaparkował pojazd na środku placu, a następnie udał się do firmy Y, aby zamówić potrzebne części. Zapotrzebowanie złożył właścicielowi warsztatu, Janowi Nowakowi, który przed dokonaniem zamówienia uznał za konieczne przeprowadzenie oględzin pojazdu, aby ustalić numery seryjne napinaczy hamulców, wymagających wymiany.

Mężczyźni wspólnie podeszli do zaparkowanego samochodu marki MAN z przyczepą. Jan Nowak spisał numery napinaczy hamulców z przedniej osi przyczepy. W tym celu wszedł pod przednią oś przyczepy. Wyszedł spod pojazdu i udał się w kierunku swojego biura, by złożyć zamówienie. Jan Kowalski natomiast udał się rowerem do sklepu, by kupić prowiant na drogę. W czasie n...